Bezcieleśni, skręcamy w lodowy zamek Chrom. Pędzimy szybko, bardzo szybko. Wrażenie jakbyśmy mknęli na grzbiecie fali inwazyjnego programu, zawieszeni nad zmiennym blaskiem mutujących systemów defekcyjnych. Jesteśmy świadomymi plamami oleju, spływającymi wzdłuż korytarzy mroku. Gdzieś tam mamy ciała, bardzo daleko stąd, w ciasnym pokoiku na poddaszu, pod sufitem ze stali i szkła. Gdzieś tam mamy może tylko mikrosekundy, by się wycofać.

“WYPALIĆ CHROM” – William Gibson